Po pierwsze: coś dobrego do picia.
Po drugie: dobrze dobrane towarzystwo.
Po trzecie: wyśmienite samopoczucie.
Po czwarte: sprzyjające myśli.
Po piąte: brak hamulców.
Po szóste: taniec.
Po siódme: wspaniałe wspomnienia i gorące nadzieje.
Ten artykuł mógłby się skończyć właśnie w tym momencie. W końcu mamy przepis na wspaniale spędzony czas …oraz na flow, drive, motywację 3.0, czy jakkolwiek inaczej nazwiesz stan, kiedy czas przestaje istnieć, wszystko jest Tobą a Ty jesteś wszystkim. To motywacja w czystej formie. Jesteś „kobietą Ikarem”, masz skrzydła i lecisz. I wcale nie musisz runąć w dół przez swój nierozsądek. Wiesz o co mi chodzi? Odczuwasz czasem te niezwykłe momenty, gdy Ty oraz to, co robisz, otoczenie i czas stapia się w jedno? To właśnie „flow”. Mam nadzieję, że doświadczyłaś kiedykolwiek tego odczucia. W tańcu, rysowaniu, pisaniu czy w innej twórczości, podczas biegania, rozmowy, seksu, chwil zakochania i zatapiania się w drugiej osobie. Wiesz, że to doskonałe zjawisko i jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Wtedy nie istnieją dialogi wewnętrzne. Nie istnieje gorsze samopoczucie. Nie ma deprymujących myśli, poczucia gorszości, czy niskiej samooceny. W momencie gdy jesteś zarazem Twórcą, Wykonawcą i Dzieckiem nie ma miejsca na ocenianie się, dopieprzanie sobie w swojej głowie, na porównywanie się. Wszystko jest idealne. Pojęcie lenistwa jest Ci tak odległe jak obce galaktyki.
Wybacz, może ta metafora nie jest poetycka i mija się z Twoim wyobrażeniem, ale psychologia daje taki obraz zjawiska motywacji, że przypomina on właśnie stóg siana.
Samoregulacja miesza się z samokontrolą, procesy poznawcze z emocjonalnymi. Nawyki przejmują prym, gdy kora przedczołowa nieco przysypia. Twór siatkowaty w Twoim mózgu serwuje lęk, gdy coś jest nieznane, a wytrwałość i determinacja biorą w łeb, gdy za bardzo aktywny jest układ gorący i pragnienie nagrody. Wiem, ten psychologiczny bełkot zniechęca wiele osób. Od nadmiaru informacji i niezrozumiałych treści robi się gorąco. Naturalnym sposobem jest wyłączenie się, aby nie nadwyrężyć swojego mózgu. To normalne. Nie dziwcie się więc swoim dzieciom, że nie mają motywacji do nauki, gdy czegoś nie rozumieją. Pierwszy krok, aby kogoś zniechęcić do robienia czegoś (nauki, pracy, wykonania jakiegoś zadania) to zasypać go zbyt złożonymi informacjami. Ten błąd popełniają wykładowcy, gdy mówią niejasno, czy sprzedawcy, którzy próbują zarekomendować kilka wariantów swojego produktu. Gdy człowiek ma za duży wybór, nie wybiera nic. Ten błąd popełniamy my sami. Gdy za dużo sobie zaplanujemy w przypływie ambicji, skończy się na słomianym zapale i osławionej prokrastynacji (odkładaniu rzeczy na później). Nawet pralka, czy wielki TIR mają limity załadunku. Twój umysł także. Przeładowanie go zadaniami jest wielkim krokiem w kierunku demotywacji.
Czy zauważyłaś, że tak naprawdę zawsze jesteś do czegoś zmotywowana?
Możesz powiedzieć, że nie chce Ci się pójść na siłownię, więc wylegujesz się przed telewizorem, zajadasz glutenową kanapkę z majonezem i oglądasz „M jak miłość”. Czy to lenistwo, czy także motywacja?! Pomyśl, ile ludzi czułoby się przymuszonych, aby to robić i wytrwać tak godzinę. Jakaś część populacji z pewnością nie byłaby zadowolona z tak spędzanego czasu.
Zatem do leżenia i oglądania serialu też musisz być zmotywowana! Tak, tak, to objawiona prawda!
Część osób powie, że musi się motywować do biegania, a inna część powie, że musiałaby się motywować, aby nie biegać, bo trening to dla nich coś tak oczywistego, jak słońce. Sekret tkwi w nawykach, które są jak tory kolejowe. Bezmyślnie możesz podążać po wyznaczonym szlaku.
Wybitny specjalista od motywacji, profesor Łukaszewski, mówi, że motywacja to „uruchomienie, ukierunkowanie, podtrzymywanie i zakończenie działania, a efektywność i wytrwałość są właściwościami tego procesu”. Według mnie, małego żuczka (i Wielkiej SpecBaki) to wciąż stóg siana. Dlaczego? Bo nie można jej ubrać w żadne sztywne ramy i powiedzieć „Voilà, to jest motywacja!” To tak, jakby próbować sprzedawać jeden krój sukienek, czy spodni we wszystkich sklepach. Nie, nie zamierzam się ścigać z profesorem Łukaszewskim. Uznaję bezsprzecznie jego wyższość i dorobek naukowy, o którym ja mogę jedynie śnić. Tymczasem…
Ludzie uważają, że efektywność w realizacji swoich celów jest bezpośrednio związana z dobrym samopoczuciem i szczęściem. Ale… Wyobraźmy sobie Jadźkę, studentkę a zarazem fascynatkę wspinaczek i ścianek górskich. Jadźka budzi się pewnej soboty w wybitnie dobrym nastroju. Wiosna, słońce świeci, wszystko zachęca do wyjścia na świeże powietrze. Jadźka miała planowała przygotowywać się do egzaminu, bowiem zostały jej zaledwie 3 dni na naukę, ale spojrzenie na osprzęt do wspinaczki leżący w szafie, myśl o wycieczce rowerowej poza miasto i wyobrażenie śpiewających ptaków i efektu wydzielania się endorfin w trakcie wysiłku fizycznego spowodowały u Jadźki poczucie błogości. Gdy już kierowała się w stronę szafy z ubraniami sportowymi, zerknął na swoje biurko. Jedno spojrzenie na stos książek popsuło jej humor i wywołało westchnienie rozgoryczenia. Serce i rozum zaczęły toczyć dobrze znaną sobie wojnę. Gorący system i pragnienie natychmiastowej nagrody toczy walkę z systemem „zimnym”, racjonalnym podejściem i umiejętnością odraczania gratyfikacji. Co wybierze Jadźka? Co wybrałabyś TY? Odraczanie nagrody bardziej związane jest z silną wolą niż z motywacją, ale przecież to jeden stóg siana i trudno rozdzielać poszczególne snopowiązałki.
Jej pragnienie spędzenia słonecznego dnia na ściance i wspinaczce z pewnością wpłynęłaby pozytywnie na jego samopoczucie. Takie działanie spowodowałoby jednak zaniechanie planowanej nauki. Okey, zatem już wiemy, że motywacja może wcale, ale to wcale nie łączyć się z przyjemnością. No chyba, że jest to flow, o którym była mowa na początku. Stan uniesienia, który powoduje, że czas przestaje istnieć, a Ty jesteś tym, co robisz. Gdyby Jadźka miała na celu wygrać zawody wspinaczkowe, to na pewno mogłaby korzystać ze swojego flow. Godzinami wspinałaby się po skałkach lub ściankach, raniąc sobie dłonie i w zasadzie mając to „gdzieś”, bo byłoby coś większego niż jej ból. Na przykład zwycięstwo i poczucie pewności siebie. Zakładam, że już wiesz, że w życiu najbardziej liczą się powody. Motywacja to odpowiedź na pytanie „dlaczego”? Jeśli masz odpowiedź na pytanie „dlaczego” Twój mózg pozwala Ci zapominać o nieprzespanych nocach, poranionych dłoniach, porzuconych przyjemnościach. Jeśli masz silne „dlaczego” Twoja przyszłość jest tak podgrzana, że teraźniejszość nie ma wpływu na Twoje wybory. Zapamiętaj to zdanie:
To moment, gdy nie sprawia Ci przykrości, czy bólu rezygnacja:
Ten fragment tekstu zdradza też największy sekret motywacji, który można ująć w jednym zdaniu: Motywacja sama przychodzi, gdy masz silne dlaczego, bo przyszłość staje się ważniejsza od teraźniejszości. Nie musimy się jednak oszukiwać i bawić w infantylne hasła „Dasz radę”, „Jesteś zwycięzcą!”. Nie zawsze będzie git i z górki. Łatwo pedałować, gdy się zjeżdża w dół. A co zrobić, gdy trzeba się napedałować pod górę?
Życie nie jest „lekkie”. Częściej jest pod górkę, wiadomo. Wróćmy więc do wyliczanki z początku artykułu. 7 dobrych sposobów na udaną imprezę zdradza jednocześnie tajemnicę na super motywację, gdy nie masz „flow”, gdy nie masz odpowiednio silnego „dlaczego”, gdy nie zasuwasz z górki a wjeżdżasz pod cholernie stromą górę.
Życzę Ci wiele motywacji w swoim życiu. W końcu to ona jest motorem wszelkich działań. Niech Twoja motywacja będzie jak Red Bull – doda Ci skrzydeł i zabierze w miejsca, w których jeszcze Cię nie było. 
Zatem do zobaczenia!
Klaudia