07/16/2018

Książki zmieniły moje życie

Edyta Michalik
Zapisz się na newsletter i otrzymuj specnewsy

Do zmiany mogą zainspirować nas znane osoby, obejrzane filmy czy uczestnictwo w społeczności ciekawych kobiet na Facebooku. Motywacji dostarczają filmiki na YouTube czy spotkania z osobami, które wiedzą jak realizować najodważniejsze marzenia. Pomocne mogą być również książki – zarówno poradniki jak i beletrystyka mają moc wpływania na nasze życie.
Im więcej przeczytasz, tym większa szansa, że Twoje życie nabierze kolorów. Udowodniono, że beletrystyka świetnie działa na nasze neurony. Pobudzony mózg ułatwia nam identyfikację z bohaterem, przez co rozwijamy naszą empatię oraz umiejętności społeczne. Dzięki literaturze łatwiej nam będzie odnaleźć się w różnych sytuacjach społecznych.

 

Być jak Ania…

To była pierwsza literacka bohaterka, która zadziałała na moją wyobraźnię. Ania z Zielonego Wzgórza skradła moje serce i uzmysłowiła mi, że dziewczynka może mieć własne zdanie a co najważniejsze – może się nim dzielić z innymi. Czasami jej otwartość i spontaniczność wywołują kontrowersje, ale niezrażona opinią innych broni własnego stanowiska. Jakże to było inne od tego, co wpajano mi w domu. „Nie odzywaj się, gdy nie pytają”, „siedź w kącie a znajdą cię”, „dziewczynka ma być cicha i skromna”– mówili dorośli i podkreślali, że „pokorne cielę dwie matki ssie”. Przeczytałam wszystkie książki z serii o Ani i w swoim nastoletnim życiu odważyłam się być sobą. Mówiłam, co myślę, choć dorośli krytykowali, że pyskata jestem.
Myślę, że to za sprawą Ani wybrałam studia filologiczne i przez wiele lat dzieliłam się swoją miłością do literatury z dziećmi i młodzieżą.

 

„Motyl” pomógł mi zrozumieć

O tym jak podstępną i gwałtowną chorobą jest choroba Alzheimera przekonałam się osobiście, gdy zapadła na nią bardzo ważna dla mnie osoba. Najpierw nie wierzyłam w diagnozę, a potem nie rozumiałam, dlaczego tak bliska mi osoba nagle staje się kimś innym, jakby zupełnie obcym. Do dnia dzisiejszego nie wynaleziono jeszcze skutecznego leku na tę chorobę, dlatego szczególnie trudna jest sytuacja chorych i ich rodzin. W tym beznadziejnym dla mnie okresie trafiłam na książkę „Motyl” Lisy Genova, która opisuje historię Alice Howland, szanowanej profesor psychologii, szczęśliwej i spełnionej żony i matki, która zmaga się z tą wyniszczającą chorobą. Dzięki głównej bohaterce miałam szansę zrozumieć, co dzieje się z osobą chorą na Alzheimera, jak postrzega rzeczywistość i z jakimi boryka się problemami. Czytając tę bolesną dla mnie historię zrozumiałam, że muszę uzbroić się przede wszystkim w cierpliwość wobec bliskiej mi osoby. Bycie obok chorego zmagającego się z tą chorobą jest wielką próbą dla jego najbliższych. Dzięki „Motylowi” zaakceptowałam tę trudną sytuację, przestałam walczyć i spokojniej mogłam towarzyszyć chorej w jej zmaganiach z chorobą i otaczającą rzeczywistością.

 

Na zwątpienie Regina Brett!

Każda miewa od czasu do czasu gorszy, a nawet zły czas. Choroby najbliższych, zwolnienie z pracy, a do tego depresja poporodowa stały się moim udziałem niemalże w tym samym czasie. Nie zawsze w takich momentach znajdziemy osobę, która cierpliwie wysłucha naszych „boleści”. I w tej sytuacji postanowiłam sięgnąć po książkę. Poszukiwania tej właściwej trwały jakiś czas. I znalazłam ją: stała na półce bibliotecznej i krzyczała do mnie tytułem „Jesteś cudem”! Okazało się, że trafiłam właśnie na pozycję amerykańskiej felietonistki Reginy Brett, która w Polsce wydała już pięć swoich książek. Autorka pisze o swoim trudnym dzieciństwie, problemach z alkoholem, chorobie nowotworowej, ale nie użala się nad sobą, tylko z każdej sytuacji wyciąga dla siebie lekcje. Czytałam i miałam wrażenie, że rozmawiam z przyjaciółką, która mnie rozumie i mówi: „zobacz, przeżyłam coś takiego i tak sobie z tym problemem poradziłam”. Już kilka jej opowieści doprowadziło mnie do przekonania, że dla mnie też jest nadzieja. Oczywiście trzeba chcieć wyjść z dołka, a nie uparcie twierdzić, że się nie da i kopać dalej.

 

Murakami mówi o bieganiu

Książki od zawsze były moją pasją – sport nigdy. Miałam ambicje przeczytać wszystkie książki świata, więc nie mogłam marnować czasu na jakieś fikołki. Wszystko zmieniło się całkiem niedawno, gdy odebrałam wyniki badań krwi. Nie było dobrze. Decyzja była natychmiastowa – zmieniam sposób odżywiania i zaczynam się ruszać. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Mój czytelniczy „bzik” ujawnił się również w tym przełomowym momencie. Będąc fanką Haruki Murakamiego, sięgnęłam po jedną z jego książek, która jest raczej pamiętnikiem i nosi tytuł „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”. Ten japoński powieściopisarz, utwierdził mnie w pomyśle, że bieganie to najlepsza dla mnie forma ruchu. Podobnie jak on nie lubię sportów zespołowych i nie mam w sobie genu współzawodnictwa. Murakami biega, by doskonalić siebie. By każdego dnia być lepszym od siebie wczoraj. Jego filozofia biegania bardzo mi się spodobała. I tak od kilku miesięcy biegam, stając się codziennie lepszą wersją siebie samej. Każdy mój bieg to wyjście ze strefy komfortu, co kształtuje nie tylko ciało, ale również umysł. Czy przebiegnę maraton jak Murakami jeszcze nie wiem, ale jestem mu wdzięczna za te literacko-biegowe wskazówki, dzięki którym łatwiej mi wytrwać przy swoim postanowieniu.
**
Sięgamy po książki, by przyjemnie spędzić czas lub by uciec od rzeczywistości, szczególnie gdy ta przytłacza. Z książkami jest jak z ludźmi: jeśli spotkamy dobrych i wartościowych, to możemy się od nich wiele nauczyć. Gorzej jeśli na naszej drodze staną ci, którzy popsują nam nastrój i jeszcze wyrządzą krzywdę. Trudno rozstać się z toksycznym człowiekiem. Na szczęście czytanie złej książki można przerwać dużo łatwiej.

 

 

Edyta Michalik – spełniona mama, żona i nauczycielka, poszukująca nowego sposobu na życie zawodowe. Literatura, rodzina i bieganie zapewniają jej szczęście i dobre samopoczucie. Marzy o pisarstwie na pełny etat i podróży dookoła świata.