Byłaś kiedyś szaleńczo zakochana?
Wiem. Chcesz poczytać o silnej woli, a ja tak z grubej rury pytam o intymność.
Cierpliwości.
Chodzi mi o taki moment, gdy Twój mózg zachowuje się jak na dragach, a neurony iskrzą jak spięcie na słupie elektrycznym i masz wrażenie, że serce Ci wybuchnie z tych uczuć.
A może przypominasz sobie taki moment, gdy czegoś tak bardzo chciałaś, że na podstawie Twojego przypadku Maslow zmieniłby swoją teorię piramidy potrzeb człowieka?
Coś w stylu „Mogę nie jeść, nie muszę oddychać, rodzina może mnie się wyrzec, tylko żebym wygrała You can dance”!
Chodzi o taki stan umysłu, gdy człowiek znajduje w sobie kolejne pokłady siły, wytrzymałości, determinacji, które pozwolą mu zrealizować swoje pragnienie.
(…)I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi (…)
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha,
Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch? (…)
To para gorąca wprawiła to w ruch – odkrywa Brzechwa.
Miłość, pasje i pragnienia nie znają zmęczenia, zwątpienia i słabości.
Czemu jednak nie zawsze nam się tak chce, jak się chce, gdy kogoś kochamy, albo czegoś pragniemy?
Naukowcy udowadniają, że mózg w miłości jest zalany dopaminą jak silnik starego golfa olejem po puszczeniu uszczelki.
Przypomina mi się historia, gdy mój brat z kolegą jechali do Chorwacji, właśnie starym golfem. Zapalała im się co chwilę kontrolka oleju, więc dolewali co kilkadziesiąt kilometrów. Dojechali do granicy Słowenii, kiedy auto na amen padło.
Przelali. Dalej pojechali pociągiem (…ach te niezawodne lokomotywy).
Mózg też ma kontrolki i daje sygnały, ale nie zawsze prawidłowo je odczytujemy.
„Zarabiaj więcej, schudnij szybciej, ćwicz systematyczniej, śpij mniej, spełniaj swoje marzenia, tylko zacznij więcej działać!” – kuszą hasła błędnie rozumianego rozwoju osobistego. Gdy bardzo czegoś pragniesz, ignorujesz kontrolki.
Jedziesz po bandzie z planami, celami, obowiązkami, nie zauważając, że stajesz się Robocopem. Oszukujesz siebie i mózg, że się da. Że możesz bezkarnie spać po 6 godzin, pracować po 12, zajmować się domem, chodzić na siłownię, fitness, odchudzać się, uprawiać co dzień seks i czuć się dobrze.
Jesteśmy w stanie działać ponad nasze siły i oszukać biologię organizmu, ale tylko w stanie zakochania (które trwa maksymalnie kilkanaście miesięcy), zagrożenia albo po zażyciu narkotyków. W innych przypadkach wykańczasz swoją silną wolę.
To taka subtelna sugestia, że im bardziej chcesz, im więcej poświęcasz, im bardziej próbujesz oszukać ciało, biologię, tym mniej skuteczna jesteś, tym słabsza Twoja silna wola. Twój sukces ma wówczas tak samo krótkie nogi jak kłamstwo, że można wszystko, tylko trzeba chcieć.
Co gorsza, na bazie skuteczności budujesz swoje poczucie własnej wartości, prawda?
To krzywdzące, że oceniasz się na bazie skuteczności, ale nie będziemy się teraz się nad tym roztkliwiać. Kiedy indziej to załatwimy. Może przy jakimś drinku albo na pijamas party?
Gdybyś tylko mogła zrobić silną wolę, jak poranny makijaż. Gdybyś zatankowała samokontrolę z poranną kawą. Gdybyś realizowała swoje cele i plany jak bony podarunkowe na świąteczne zakupy.
Gdybyś tylko mogła to zrobić… niespełnione obietnice składane sobie miliony razy stałyby się melodią przeszłości.
Gdyby się tak dało, ale się nie da.
Silna wola i samokontrola rządzą się swoimi prawami.
Pierwszym naukowcem, który zaczął systematycznie badać siłę woli i jej granice, jest Roy Baumeister.
Porównał on silną wolę do mięśnia. Im dłuższe natężenie i im większa siła działania na mięsień, tym bardziej mięsień słabnie.
Im bardziej na czymś się koncentrujesz, tym bardziej słabnie Twoja uwaga. Im bardziej próbujesz powstrzymać emocje, tym większy ich wybuch po chwili. Im bardziej chcesz powstrzymać się przed zjedzeniem ciastka, tym większe prawdopodobieństwo, że rzucisz się później na nie jak Bridget Jones po zerwaniu z Darcym.
Baumeister udowodnił nawet, że opieranie się kuszącym słodyczom nie tylko wzbudza ochotę na czekoladę, ale także zwiększa skłonność do prokrastynacji – odkładania spraw na później.
Nie wiem, jak to przełkniesz, ale nie owijajmy spraw w bawełnę – każdy Twój gest samokontroli powoduje, że Twoja silna wola słabnie.
Wiem.
Mnie też ogarnęła czarna rozpacz, gdy się o tym dowiedziałam. Wyniki tych eksperymentów poruszyły mnie nie mniej niż śmierć John’a Snow w Grze o Tron.
Myślała „To już koniec. Nie mam wpływu na swoje życie, pozamiatane”. Ale tak jak John Snow powstał z martwych, tak naukowcy odkryli kilka sposobów na tankowanie silnej woli. (Wybacz, jeśli oglądasz Grę o Tron i jeszcze nie wiesz, że John Snow zostanie zasztyletowany w 5-tym sezonie).
Silną wolę tankujesz jak hybrydę.
Cukier? Paradoks dla odchudzających się, nieprawdaż? Przecież na dietach, gdy potrzeba wzmocnienia silnej woli, rezygnujesz z kalorii! (dlatego wśród projektów edukacyjnych dla SpecBabek, mamy FitMIND, odchudzanie bez diet! ;-)).
Nie chciałabym, abyś zrozumiała to pochopnie. Kiedyś ktoś zrozumiał mnie pochopnie i jadł przez tydzień kostki cukru, żeby pozbyć się lenia.
Badania udowadniają jednak, że gdy nie dostarczasz sobie kalorii, stajesz się mniej wytrwała w postanowieniach.
Dobre, zdrowe jedzenie, orzechy i owoce zamiast słodyczy to klucz do większej wytrwałości.
Napisałam to zdanie powyżej i absolutnie w to wierzę, a jednocześnie taka rada mnie samej nie zadowala. To jak powiedzieć dziecku „ucz się”, chcąc je zmotywować.
Silnej woli sprzyjają, jak już zdradziłam, powietrze, ruch i sen. To wspaniałe menu dla kogoś, kto potrzebuje przepisu na balans i uspokojenie układu nerwowego.
Pamiętam, że gdy pracowałam na etacie i wkurzał mnie szef oraz w ogóle to, że musiałam chodzić do pracy (trwało to długie lata) to rzadko z którym postanowieniem mogłam wytrwać.
Jeśli też Cię wkurza praca, to może nie będziesz jej musiała rzucać tak jak ja, żeby zacząć wytrwale realizować swoje przeróżne cele.
Jakiś czas temu prowadziłam webinar zatytułowany „Jak zatankować silną wolę w 5 min”. Podałam 3 sposoby na to, by nie tracić silnej woli. Osoby, które wytrwały w co najmniej dwóch postanowieniach, stosując je codziennie, odczuły faktyczną zmianę – nie tylko wzrosła ich wytrwałość w postanowieniach, ale i stwierdziły lepsze samopoczucie.
Oto trzy absolutnie proste sposoby na wzmacnianie swojej słabej silnej woli.
Najlepiej byłoby robić sobie 25 minutowe drzemki, ale jak nie masz czasu 5 minut i tak będzie zbawienne, Twój mózg będzie Ci za to wdzięczny.
Ważne, abyś wiedziała, że niedobór snu (co oznacza na przykład 6 godzin na dobę) powoduję coś, co naukowcy nazywają łagodną dysfunkcją kory przedczołowej.
Jak dobrze wiesz, kora przedczołowa jest jak strażnik na warcie. Pilnuje, aby limbiczne struktury mózgu, które są jak dzikie zwierzaki, nie zrobiły czegoś głupiego (jak rzucenie się na litr lodów o północy).
Więc jak nie śpisz, usypiasz strażnika. Wyśpij się, a Twój strażnik będzie wiernie służył Ci na warcie. (Całkiem trafna metafora mi się udała).
Nie godzina, nawet nie pół godziny, a starczy 5 minut dziennie ćwiczeń wśród zieleni. Taka strategii obniża poziom stresu, polepsza samopoczucie, zwiększa koncentrację i stymuluje samokontrolę. „Ćwiczenia wśród zieleni” działają naprawdę szybko, i to w mniejszych dawkach, które wywierają silniejszy wpływ na samopoczucie niż dłuższy trening.
Te 5 minut nie tylko wpłynie na Twoje przekonanie o własnej skuteczności, ale będzie miało także wpływ na przeniesienie nawyku systematyczności na inne sfery życia.
Philippe Goldin – jeden z wysokiej klasy neurologów twierdzi, że świadomy oddech, który „rozpuszcza emocje” może nawet pomagać w zwalczaniu fobii społecznych.
Praktyka ciągłego wracania uwagą do oddechu zwiększa obroty pracy kory przedczołowej, a zarazem wycisza ośrodki mózgowe odpowiedzialne za stres i zachcianki.
5 minut świadomego oddechu i od razu większe prawdopodobieństwo, że zabierzesz się za to, co dla Ciebie ważne.
To Bridget Jones. A TY? Po prostu spróbuj i daj znać.
Każdego dnia:
Masz swoje sposoby, które koniecznie powinnyśmy dorzucić do tej listy? Koniecznie dopisz je w komentarzu! 🙂