Dziś chcę Ci powiedzieć, abyś mierzyła wysoko! Abyś stawiała przed sobą cele i marzyła, bo tylko w ten sposób my kobiety możemy zmienić otaczającą nas rzeczywistość.
Wyobraź sobie, że 90% z nas nie stawia sobie celów zawodowych związanych z osiąganiem wysokiej pozycji zawodowej. Rozmawiam z bardzo wieloma kobietami, które zajmują kluczowe stanowiska w firmach, organizacjach i znakomita większość z nich nigdy nie marzyła o tym, by być tutaj gdzie są.
Może to jest jedną z przyczyn, przez którą wciąż jesteśmy niedoreprezentowane na kluczowych stanowiskach zarządczych w biznesie czy polityce.
Oczywiście jesteśmy inaczej skonstruowane, co innego nas motywuje, nie mamy potrzeby być jak mężczyźni samcami alfa, dla których władza i pozycja są kluczowe. Dla nas ważne są dobre relacje, wykonywanie ciekawej pracy, która daje nam satysfakcję… a pozycja bardzo często przychodzi, jako „skutek uboczny” ciężkiej i solidnej pracy. Być może nawet w pewnym momencie zaczynamy po cichu marzyć o konkretnej pozycji, jednak dzieje się to dopiero wtedy, kiedy przekonamy same siebie, że jesteśmy kompetentne, dobre i uwierzymy w swoje możliwości. Często jednak nawet wtedy nie artykułujemy naszych ambicji, tylko siedzimy cicho i czekamy na awans, który zostanie nam może przyznany.
Nie mówię, że mamy się zamienić w mężczyzn i być takie jak oni. Ja cenię kobiecość i kobiecą siłę przywództwa! Ale może gdybyśmy, choć trochę bardziej uwierzyły w siebie, trochę szybciej doceniły swoje kompetencje i talenty, trochę śmielej wyartykułowały swoje ambicje to sytuacja zaczęłaby się zmieniać bardziej dynamicznie.
Mówimy, że biznes to męskie reguły gry i nie zawsze nam z nimi pod drodze, bo wiele z nas nie wyobraża sobie poświęcić życia rodzinnego i czasu dla dzieci dla osiągnięcia wysokiej pozycji. Jednak pamiętajmy, że im nas jest mniej tym mamy mniejszy wpływ na to, jakie reguły rządzą biznesem. Jeśli więcej z nas zacznie marzyć o byciu na szczycie i tam dotrze to zyskamy realny wpływ na kształtowanie wielu aspektów rzeczywistości, biznesu oraz reguł, jakie nim rządzą.
Dziś jesteśmy w sytuacji, którą ja widzę tak. Człowiek trafia do innego kraju, którego język zna tylko z lekcji i tam próbuje ułożyć sobie życie zawodowe. Nie jest native speakerem, nawet jeśli uczył się języka przez wiele lat to i tak wchodząc do kultury, której nie współtworzył, nie rozumie w pełni niuansów językowych tego kraju. Oczywiście może się wiele nauczyć i po wielu latach praktyki osiągnąć poziom swobodnej komunikacji, jednak musi w pełni przyjąć narzucone zasady. To tak jak z kobietami, które weszły do biznesu stosunkowo niedawno. Choć są świetnie wykształcone, kompetentne, to niestety nie one ustalały reguły gry. Ba, nawet nie współtworzyły tego procesu. Nie są więc „native speakerami”, uczą się dopiero tego języka i szczerze moim zdaniem idzie im naprawdę dobrze☺
Inne porównanie, które moim zdaniem trafnie odzwierciedla dzisiejszą sytuację kobiet to zawody sportowe. Wyobraź sobie, że w biegu na 10 km linia startu kobiet znajduje się kilometr przed linią startu mężczyzn. Czy mamy równe szanse w biegu i w rywalizacji o miejsca na podium? My w biznesie jesteśmy około stu lat, więc faktycznie oznacza to, że musimy być dużo lepsze od mężczyzn i bardzo zdeterminowane, aby ich prześcignąć w tym nierównym pojedynku. Nie każda z nas w naturze ma rywalizację i wiele z nas wybiera „bieg” jako drogę samą w sobie, a nie środek do osiągnięcia celu. To droga jest celem, czyli codzienna praca z satysfakcją bez względu na fakt, czy będziemy na szczycie, czy nie. Jeśli lubimy biegać to najprawdopodobniej będziemy to robić świetnie, sprawnie, będziemy super zorganizowane i zawsze przygotowane na trening, będziemy wspierać innych biegaczy obok nas, dzielić się naszymi doświadczeniami, podnosić innych na duchu, pomagać przezwyciężać trudności, biec w grupie, bo tak jest przyjemnie… ale miejsce na podium nas ominie…
A gdyby tak zawalczyć o podium i trochę zmienić zasady gry? Ustawić linię startu równo dla wszystkich? Zarządzić na przykład, że po 17 i w weekendy nie biegamy, bo trzeba mieć czas na regenerację i spędzanie czasu z rodziną? Może wtedy nie byłoby nam tak trudno dzielić pracy z życiem zawodowym? Pewnie można zmienić wiele, ale musimy mieć wpływ.
Powiesz, że przecież są już kobiety na wysokich stanowiskach, więc niech zmieniają.
Po pierwsze jest ich wciąż za mało, średnio około 15 %, co w praktyce oznacza, że nominalnie to jedna lub maksymalnie dwie kobiety na dziesięciu mężczyzn. Będąc w mniejszości trudno mieć siłę przebicia, aby rzeczywiście wpłynąć na zmianę. Jeśli się jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, myśli się bardziej jak przetrwać i utrzymać się na pozycji niż jak przekonać większość, aby zechciała ułatwić mniejszości dołączenie do elitarnej grupy.
Zamiast więc oglądać się na innych same bądźmy przykładem i uwierzmy, że nasza osobista historia i zaangażowanie ma wpływ. Każda zmiana zaczyna się od jednego małego kroku – Twojego kroku.