Jestem przejęta.
Chcę napisać ważny tekst, ale żadne słowa nie oddają tego, co krzyczą emocje i przekonania.
Wiele się zdarzyło przez ostatnie dni.
Jakaś część mnie stała z boku i oglądała to wszystko jak niemy film, w którym dramat mieszał się z humorem, akcja z romansem, heroiczna walka z mdłym obyczajem.
Życie.
Już trzy razy zaczynałam ten tekst. Najpierw wywodem o godności i opowieścią o starszej kobiecie, którą spotkałam w Konstancinie-Jeronie, kiedy szukała czegoś do jedzenia w śmietnikach.
W drugiej wersji pisałam o swoich słabościach oraz o sile autentyczności i szczerości.
W trzeciej zaczynałam pisać o tym, co dzieje się teraz w Polsce i że sprawy kobiet od 15 lat poruszają moje serce i umysł.
Tak naprawdę chciałam jednak napisać o czymś innym. O historiach – Twojej i mojej, które są różne, a jednak podobne. O historiach, które łączą, nie dzielą. O sile brania dobrych lekcji z przeszłości i o mocy patrzenia w przyszłość, gdy nie ogranicza cię strach.
Zacznę więc jeszcze raz…
Gdy miałam 16 lat marzyłam o tym, by dostać się do Wyższej Szkoły Policji, zostać oficerem a później detektywem jak Dempsey i Makepeace na tropie (serial z lat 80-tych).
Trenowałam i uczyłam się dwa lata, aby po maturze, mimo braku wiary wszystkich wokół i 20 chętnych na jedno miejsce, przejść pomyślnie testy.
Przepuścił mnie. Zaczęłam studia.
Po ich ukończeniu awansowałam na kolejne stanowiska, ambicja pchała mnie wyżej i wyżej. Po kilku latach stwierdziłam, że być może faktycznie nie nadaję się do Policji, a może po prostu zmieniły się moje potrzeby i spojrzenie na życie.
Długo nie miałam pomysłu na siebie.
Miałam wątpliwości, czy mogę robić coś innego. Czy nie jestem za stara? Czy jestem gotowa zrezygnować z bezpiecznego etat? Czy oddanie blachy i pagonów podinspektora nie pozbawi mnie poczucia własnej wartości?
Porównując te dylematy do problemów ludzi martwiących się o zdrowie, czy tych, którzy szukają jedzenia w śmietnikach, moje problemy były bzdurą.
Wszyscy jednak wiemy, że „moje zmienia wszystko”.
W końcu doszłam do wniosku, że jestem czymś więcej niż tytułem, który posiadam, dyplomem, który mam, zawodem, który wykonuję.
Dziś uważam, że niezależnie, ile masz lat i jak wysoko jesteś w danej hierarchii zawsze można a nawet trzeba coś zmienić, aby odświeżyć swój umysł i sprawić, by życie było fajne.
Jeśli nie jesteś w żadnej hierarchii, to jednak jesteś w jakimś systemie (rodzina, otoczenie, biznes) i wtedy też zawsze warto sięgać po więcej, doświadczać nowego.
Nigdy nie żałowałam, że odeszłam ze służb mundurowych. Każdy dzień po odejściu był dla mnie nową lekcją, nowym wyzwaniem. Tworzenie biznesu po latach pracy w policji to jak uczenie się życia na innej planecie.
W moim przypadku było to chyba jedno i drugie. Wiedziałam jednak, że nie chcę pogrzebać swoich marzeń.
Masz tendencję, aby patrzeć, ile już za Tobą i jak bardzo Cię to ogranicza.
Dlaczego miałabyś nie patrzeć, ile przed Tobą i jak bardzo Cię to wyzwala?
W przeciągu zaledwie dwóch lat przekwalifikowałam się, wydałam dwie książki, stworzyłam dwie marki, zaczęłam występować na scenie, tworzyć kanał na youtube, pisać bloga.
I nie, nie jest to cukierkowa opowieść.
Wciąż walczę – z wątpliwościami, z przekonaniami o niedoskonałości, z gorszym nastrojem, ze złą passą, złymi inwestycjami, z brakiem zleceń w niektórych miesiącach, z tym, że czasem ranię tych, których kocham i czasem oni ranią mnie.
Ale to nie ważne.
Nie wyrzucam swoich dni na śmietnik. Ani jednej chwili.
Popatrz. Twoja historia to moja historia. Moja historia to Twoja historia.
Były dni, kiedy było Ci bardzo źle. Miałaś wrażenie, że cały świat jest przeciw Tobie.
Ktoś Cię skrzywdził, ktoś oszukał, zawiódł, zostawił.
Były momenty, że wierzyłaś w coś tak bardzo mocno, że niemożliwe stawało się możliwym.
Były chwile, które udowadniały Twoją siłę i doskonałość. I takie, które Ci to zabierały.
Była miłość w Twoim życiu, która nadawała wszystkiemu sens, a potem budziłaś się, jak ze snu, by po latach zadać sobie pytanie, jak mogłaś być tak głupia?
Wciąż zataczamy koło. Wyzwania, kariera, sukcesy, porażki, miłości, zdrady, piękno, brzydota, siła, słabość, pieniądze, ich brak.
Wciąż na nowo uczymy się nie popełniania błędów, a jednak wciąż je popełniamy.
To jest piękno tego życia.
Najlepsze, co możemy zrobić – to iść na przód. Najgorsze – to żyć na kolanach.
Najlepsze – patrzeć w przyszłość. Najgorsze – zatracać się w przeszłości.
Najlepsze – być obecną, autentyczną i świadomą. Najgorsze – odwracać wzrok, udawać.
Moim kolejnym marzeniem jest stworzenie Akademii SpecBabek.
To coś ważnego i doniosłego.
Dla mnie Akademia będzie jak pierwsza część Matrixa. Bezbłędna. Wciągająca. Jak nic nigdy wcześniej.
SpecBabki będą pracować ze swoimi przekonaniami, celami, poczuciem własnej wartości, będą projektować swoją przyszłość, zarządzać swoimi talentami i będą się nawzajem motywować.
Stworzenie silnej, pozytywnej sieci kontaktów i wzajemna pomoc to coś, w co wierzę i co jest nam bardzo potrzebne.
I znów – nie będzie łatwo, nie będzie cukierkowo – ale zrobimy to, co najlepsze.
A jakie jest Twoje marzenie?
Klaudia
Chcesz dowiedzieć się więcej o Akademii SpecBabek? Kliknij tutaj.