04/29/2016

12 pytań, które powinnaś sobie zadać przed 30-tką, a potem co roku.

Klaudia Pingot
Zapisz się na newsletter i otrzymuj specnewsy

Na początku zróbmy mały psychotest wielokrotnego wyboru. Dokończ zdanie:

Moje życie przypomina biografię:

  1. Matki Teresy (bo się poświęcam i więcej daję niż biorę),
  2. mojej własnej matki (bo choć nie chciałam być jak ona, to jednak jestem),
  3. Bridget Jones (bo wiecznie jestem na diecie, a nawet na trzech, bo jedną się nie najadam),
  4. Śpiącej królewny (bo lubię spać i przyciągam niskich facetów),
  5. Steve’a Jobsa (bo jestem wizjonerką i nikt mnie nie rozumie),
  6. moją własną (bo nie muszę być kimś, by być sobą).

Od razu Ci podpowiem, że nie ma dobrych i złych odpowiedzi. Są takie, do których przyznasz się na trzeźwo i takie, które wybełkoczesz po butelce wina (chyba że potrzeba Ci większej dawki, aby bez hamulców zgłębiać meandry swojej psychiki). Każda z nich ma swój plus dodatni i plus ujemny.

Niektórzy mówią, że od urodzenia jesteśmy zwycięzcami. Plemnik, który połączył się z jajkiem zwyciężył przecież z milionem innych. Yeeeah.

Istnieją też teorie (nie wiem, jak bardzo potwierdzone naukowo i czy w ogóle), że przyroda i cały wszechświat działa tak, aby nie marnotrawić energii, w związku z czym nic nie jest przypadkowe –  także nasze poczęcie.

Skoro tak, warto zadać sobie pytanie: czy wszechświat jest nam przychylny? Pytał o to podobno sam Einstein. Biorąc pod uwagę życie z perspektywy zwycięskiego plemnika, można powiedzieć, że tak! Wszechświat jest nam przychylny. Super. Prawda?

To oznacza, że nawet jak nikt nie jest nam przychylny, to przynajmniej wszechświat jest. Pytanie tylko, czy Ty jesteś sobie przychylna?

Podobno wraca to, co dajesz. Choć kredytobiorcy mogliby wejść z nami w polemikę, im wraca to, co wzięli – raty zaciągniętego kredytu…

Przychylność to dość ważny aspekt życiowego powodzenia. Mówi się „oby los był mi przychylny”.

A dlaczego nigdy nie wspomina się o przychylności do siebie samej?

Umówmy się – potrafisz być w 90% przychylna dla innych i tylko w 10% dla siebie. Mam cholerną nadzieję, że się mylę, ale czy się mylę?

Wybierasz firanki, zastanawiając się, czy będą pasować do Twojego mieszkania.

Wybierasz ciuchy, deliberując, czy spodobają się Twojemu facetowi lub znajomym w pracy.

Wybierasz sposób spędzania świąt, który podpasuje Twoim rodzicom.

Wciąż wybierasz dla innych i w kontekście innych.

Pytanie: czy są rzeczy, które wybierasz dla siebie?

Zbliżasz się do swojej 30-tki, 40-tki, a może 50-tki. To życie miało wyglądać nieco inaczej, a może nawet diametralnie inaczej. Miałaś mniej ważyć, więcej zarabiać, intensywniej uprawiać sport i seks. Miałaś podróżować po świecie, nie marnować czasu na pierdoły, częściej z dumą patrzeć w lustro.

„Nikt nie da Ci tyle, ile ja Ci obiecam” – słyszałam w dawnych czasach od swojego szefa. Ten szef często także powtarzał, że nie puszczone bąki wracają w postaci posranych pomysłów. Nie wiedziałam, która fraza irytuje mnie bardziej. I czy czuję większą pogardę do niego, czy do siebie (w końcu odbierałam wypłatę w postaci obietnic od kogoś, kto ma durne pomysły).

Dobrymi intencjami podobno piekło jest wybrukowane (choć prawdę mówiąc nie wierzę w piekło), a pustymi obietnicami życie naiwniaków, którzy wciąż uzależniają je od innych.

Nie chcę być naiwniaczką. Ja doszłam do tego wniosku przed 30-tką. A TY?

W nieco zawoalowany (albo niezdarny) sposób próbuję Ci powiedzieć, że robisz się w konia.

Po pierwsze realizujesz cudze cele, po drugie wciąż wierzysz w puste obietnice – nieważne, czy własne, czy cudze.

Magiczna kula mówi mi też, że za dużo myślisz, a za mało działasz. Tarot podpowiada, że będziesz nieszczęśliwa, jak tak dalej pójdzie.

Na mieście mówią też, że ludzie Cię nie szanują, bo sama siebie nie szanujesz.

Cóż…

Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Może najlepsza rada to: pamiętaj o zwycięskim plemniku!

Przejdę do rzeczy.

Przeżyłaś już trochę życia. Nic nie okazało się cukierkowe ani bajkowe (dlatego uzupełniasz sobie braki słodyczami i serialami).

Być może czasem warto upaść na dno, by móc lepiej się odbić.

Metaforycznie mówiąc – zrób ze swojego życia jesień średniowiecza, a w pośredni sposób dojdziesz do oświecenia.

Ja jednak nie lubię eksplorować upadków. Są nieprzyjemne. Wolę częściej myśleć o tym, jaki sens i cel ma moje życie i czy ja realizuję ten cel.

Najważniejsze jest zdać sobie sprawę, czego tak naprawdę chcesz. Być może żyjesz w lęku, że ktoś inny nie zaakceptuje Twoich wyborów, że odwróci się do Ciebie plecami. Być może jesteś tą, którą zostawił mąż, a być może Ty kogoś zostawiłaś lub chcesz zostawić. Ból psychiczny rozdziera Cię od środka. Chciałabyś być gdzie indziej lub kimś innym, ale „lepsze” nie nadejdzie, gdy sama nie poradzisz sobie z „gorszym”. Ot, cała filozofia.

Paradoks zawsze polega na tym, że nagroda przychodzi wtedy, gdy zaczniesz sobie radzić z karą. A co jest karą? Wyrzuty sumienia, wstyd, niskie poczucie własnej wartości.

Co jest nagrodą? Spokój, siła, świadomość, odwaga.

Mam dla Ciebie 12 pytań, dzięki którym być może lepiej zaczniesz rozumieć siebie. Popatrz na nie, pomedytuj. Niech odpowiedzi nie płyną z głowy, tylko z serca.

Pytanie 1. Jak możesz odnaleźć w sobie spokój?
Pytanie 2. Jakich wyborów byś dokonała, gdybyś się nie bała?
Pytanie 3. Co da Ci większe poczucie własnej wartości?
Pytanie 4. Jaką radę byś sobie dała?
Pytanie 5. Które obietnice są puste?
Pytanie 6. O czym trzeba przestać myśleć, by pójść do przodu?
Pytanie 7. Z czego trzeba rezygnować, by zrobić miejsce na nowe?
Pytanie 8. Co ma być tym „nowym”?
Pytanie 9. Kim chcesz być za rok?
Pytanie 10. Kim chcesz być za 10 lat?
Pytanie 11. Kim trzeba przestać być, byś była tym, kim chcesz być?
Pytanie 12. Jeśli nie zrobisz tego, o czym myślisz, to co się nie wydarzy?

Życzę Ci powodzenia. Dbaj o siebie.

Cel nie jest miejscem na mapie. Jest ciągłą podróżą. Musisz być w ruchu, bo tylko tak zachowasz balans.

P.S. badania psychologiczne udowadniają, że na zmianę nigdy nie jest za późno. Nawet po 60-tce.

Klaudia