Świat w oczach ludzi ma być poukładany. Sprawy są czarno – białe, życie sprawiedliwe, a inni mają być podobni do nas. Hahaha… Rozczaruję wszystkich tych, którzy będąc dorosłymi, nadal tak myślą. Świat nie jest poukładany. Nic nie jest do końca białe – nawet śnieg, ani do końca czarne – nawet ten kot złowieszczo przebiegający nam drogę w piątek trzynastego. I uwaga: inni nie muszą być tacy jak my. I my nie musimy być tacy jak inni. Co więcej, nie musimy się nikomu tłumaczyć, że kochamy inaczej, że jemy co innego, i że po swojemu przeżywamy życie. W końcu każdy ma swoje i głupio byłoby żyć według tego, co inni uważają za słuszne. Tymczasem lista porad, żądań, wymuszeń, roszczeń co do tego, jak masz żyć rośnie z szybkością grzybów po deszczu.
„Moja brocha, moja sprawa” to napis, który widniał na transparentach protestujących jakiś czas temu Kobiet (i mężczyzn) przeciwko prawu sprowadzającego świadome, inteligentne, a przede wszystkim żywe istoty do roli inkubatorów zapłodnionych jajeczek.
O co tak naprawdę tyle hałasu? O godność, o możliwość decydowania o sobie, o swoje poczucie własnej wartości. O to, co kobietom udało się wywalczyć przez długie (cholernie długie) lata głoszonych bredni o tym, że są mniej inteligentne, mniej zaradne, że nie mogą pracować, czy głosować.
„Najważniejsze, nie szkodzić” – jedna z naczelnych zasad etycznych w medycynie powinna stać się naczelną zasadą w każdej innej dziedzinie, profesji oraz życiu społecznym. Czy naprawdę tak trudno żyć, nie krzywdząc innych? Nie wyżywając się psychicznie, fizycznie, czy prawnie? Nie próbując dopiec na każdym kroku, hejtować, włazić z butami w cudze życie? Tak trudno?
Miłość to coś na tyle intymnego i głębokiego, silnego i specyficznego, biologicznego i duchowego, że naprawdę herezją jest twierdzenie, że ktoś niezaangażowany może wchodzić w to bez pytania, jak pasażer do miejskiego autobusu. Ludzie naprawdę mają taką tendencję. Wchodzą i wychodzą, jak im się podoba. A czy ktoś kierowcy w miejskim autobusie mówi, gdzie i jak ma jechać? Wiadomo, że 167 jedzie tam, a 189 siam i jak komuś nie pasuje, to nie wsiada. To, kogo kochasz i jak kochasz jest Twoją sprawą. Można tylko liczyć, że otrzymasz w odpowiedzi na swoje uczucie wzajemność. Nikt nie może Ci mówić, że nie możesz kochać. To w końcu tak, jakby powiedzieć, że musisz żyć bez powietrza. Bez jaj!
Według różnych szacunków istnieje od 4200 do 10 000 religii. Samych wyznań chrześcijańskich jest ok. 41 tysięcy (wiki). Na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi i każda osoba ma inne przekonania na temat siebie i świata. Nierozsądnym byłoby uważać, że są tacy, którzy się nie mylą i tacy, którzy się wyłącznie mylą. Pomylić się można w równaniu matematycznym, albo w dacie rocznicy, nie w przekonaniach, czy myślach.
Zauważyliście, jak łatwo innym mówić, co mamy robić lub nie robić ze swoim ciałem? „Stój, siadaj, nie garb się” – już od dziecka się zaczyna. Potem jest już tylko gorzej. Każą nam faszerować się lekami, zachodzić w ciążę, wiecznie się odchudzać, usuwać zmarszczki. Ze swoim ciałem możesz robić, co chcesz. Cholerna szkoda, jak trujesz się fajkami, albo popadasz w anoreksję, ale to nadal Twoje ciało. Ciało to jedyna rzecz, („dom”), którą ma każdy na świecie, od narodzin do śmierci, niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry i pochodzenia. Nikt nie ma prawa Cię rozliczać z tego, co robisz ze swoim ciałem, w jaki sposób dajesz mu przyjemność, w jaki mu szkodzisz. Ostatecznie wszelką karę za swój nierozsądek poniesiesz Ty.
Nadal w swoim dorosłym życiu dziwię się, ile ludzie potrafią mieć pomysłów na to, jak masz żyć, co masz robić, czego nie możesz robić, co dobrze byłoby zrobić. Podobnie sprawa się ma w kwestii jedzenia. Jedni jedzą wege, inni tatara. Są wyznawcy maca (Mc Donald’s) i ci, którzy glutenem się brzydzą. Istnieje pewna populacja, która łyka białko na rzeźbę i część społeczeństwa, która pije kawę zajadając ją grejpfrutem, aby szybciej spalać tłuszcz. Możesz się rozliczać w tej kwestii ze swoją religią lub ze swoim portfelem, ale nie z drugim człowiekiem, który sądzi, że „wie lepiej”, co twój żołądek i kubki smakowe preferują.
„Jesteś taka ładna, naprawdę nie możesz nikogo znaleźć”? Gdy nie jest się gotowym, niektóre pytania zostawiają podobny efekt, co uderzenie lewym sierpowym, gdy nisko trzymasz gardę. Złamany nos, brocząca krew, bolesny upadek na łopatki, kończący się nokautem. Wiecie, to naprawdę jest okey, gdy ktoś zdecyduje się spędzić część (albo całość) swojego życia solo. Związki są fajne, gdy są fajne. Miłość jest dojrzała, gdy nie jest toksyczna. Jesteśmy w stanie być szczęśliwi w małżeństwie, gdy sobie to szczęście dajemy. Bycie z kimś nie może się toczyć ani wyłącznie na moich warunkach, ani wyłącznie na warunkach tej drugiej osoby. Czasem lepiej odejść niż się męczyć. Każdy może dobrowolnie zdecydować, że chce pobyć sam. Bycie samej nie oznacza bycie samotną. To po pierwsze. Po drugie, to czas, gdy można do wielu rzeczy dojrzeć, zobaczyć je z innej perspektywy. To też czas dla siebie, na przyjemności i mierzenie się ze swoimi słabościami. Nie musisz się nikomu tłumaczyć z bycia singielką. Te czasy dawno minęły.
„Nie rycz!”, „Co się smucisz? Uśmiechnij się lepiej!”, „Nie możesz się gniewać!”. Wybaczcie, ale ręce opadają w odpowiedzi na takie teksty. Czy ktoś naprawdę wie, co czujesz? Czy ten ktoś myśli, że może wydać polecenie, a Twój mózg, podwzgórze, hipokamp, przysadka mózgowa i inne struktury mózgu odpowiedzialne za nastrój i emocje, nagle wprowadzą Cię w wyśmienity nastrój? To, co czujesz jest Twoje. Nikt nie może tego podważyć, co najwyżej może (i powinien) to uszanować.
„To Ty nie marzysz o dużym domu, gromadce dzieci?”. Zdradzę sekret tym, którzy uważają, że mercedes i dwukondygnacyjny dom to szczyt marzeń wszystkich ludzi na świecie. Nie, naprawdę, nie wszyscy marzą o tym, by dzięki grze w lotto lub 500+ nie musieć pracować. Są ludzie, którzy marzą o tym, by wyzdrowieć. Są tacy, którzy marzą o tym, by w końcu być z ukochaną osobą. Są tacy, którzy pragną być po prostu zaakceptowanymi – przez rodziców i społeczeństwo. Są tacy, którzy marzą o tym, by nie być prześladowanymi. To, o czym marzysz to Twoja sprawa i jedyne, co mądrego możesz zrobić to starać się z całych sił, aby Twoje marzenia się spełniły.
Powodzenia! Klaudia