Nie możesz wiedzieć, czy jesteś za stara, za młoda, za gruba, zbyt leniwa, jeśli nie masz wzorca odniesienia. Nie możesz siebie ocenić, jeśli siebie nie porównasz. Pytanie „do kogo?”. Poddaństwo zniesiono dziesiątki lat temu, a jednak nasz umysł czyni nas niewolniczkami trendów.
To na pewno nie koniec listy, moja wyobraźnia właśnie się pobudziła, ale wewnętrzny głos przyzwoitości właśnie powiedział „basta!, do brzegu, do brzegu..”. Porady w stylu „jak żyć?” wyskakują z telewizora, okładek magazynów, Facebooka, czy drzwi publicznych toalet. Dostajemy je od rodziców, księży, koleżanek, blogerek, pisarek, redaktorek, kreatorek, wróżek, psychologów, trenerów, mentorów, fejsbukowiczów, przypadkowych przechodniów. Żyjemy w dychotomii myślenia (spoko, na to się nie umiera). Wszystko jest albo czarne, albo białe, a my dążymy, by nasze było zawsze białe. Nic dziwnego, że przy takim trendzie dążenia do doskonałości, budzi się jakiś sprzeciw. Carol Pearson w książce „Nasz wewnętrzny bohater” pisze, że aby wyzwolić się z rzeczywistości, która już nam nie sprzyja musimy wejść w rolę (archetyp) buntowniczki. Niejedna z nas nie mogła wpasować się w ramy, które narzucało jej społeczeństwo i wszelkie trendy rozwojowe. Myślałyśmy, że coś z nami nie tak. Kobiety nie miały łatwo w ostatnich latach. Która z Was nie myślała: „Boże… nie jestem dobrą matką”? (Bo nie spędzałaś ze swoimi dziećmi odpowiednio dużo czasu), „Na niczym się nie znam” (Bo myślałaś, że musisz znać się na wszystkim). „Jestem do niczego. Nie podniecam już swojego męża” (a on Ciebie jeszcze podnieca?), albo „Powinnam być szczęśliwa” (która to myśl jeszcze bardziej odsuwała Cię od szczęśliwości). Niejedna z nas buntowała się w cichości, sądząc, że te problemy dotyczą tylko jej. Nagle pojawia się Chujowa Pani Domu – lekarstwo na zaszczepiany latami perfekcjonizm. Chujowa Pani Domu to już nie buntowniczka, to rola, archetyp, wzorzec i półmilionowa społeczność. Chujowa Pani Domu – Magdalena Kostyszyn, blogerka, która w osobliwy i zabawny sposób udowadnia, że nie trzeba być perfekcyjną. Wstawia pranie w piątek, a wyjmuje w niedzielę, nigdy nie rozmraża lodówki, prasuje tylko jak musi. Podążają za nią tysiące innych Polek, które pokazują, że jeśli nie masz skrobaczki do zamarzniętych szyb auta, możesz użyć kuchennej łopatki do smażenia (ja użyłam ostatnio płyty CD), albo możesz prasować ciuchy, mając już je na sobie (też mi się zdarzyło). Nic też nie przeszkadza, jeśli zamieszasz kawę widelcem, albo rozbijesz ciasne buty tłuczkiem do mięsa. Na czym polega ewenement Chujowej Pani Domu? Stworzyła nowy społeczny wzorzec odniesienia poprzez zaangażowanie ogromnej ilości fanek, które pokazują, jak daleko można odejść od perfekcjonizmu. Co osiągnęła? Zmiany w świadomości zbiorowej. A może i w nieświadomości zbiorowej, co mógłby potwierdzić tylko Jung (ale już nie potwierdzi 😉 ).
Pewnie znalazłoby się jeszcze kilkadziesiąt innych przykładów. Cierpiałam na perfekcjonizm w swoim życiu. Doprowadzał mnie do szału i różnych dysfunkcji – anoreksji, kompulsywnych ćwiczeń, wypalenia zawodowego, ciągłego odkładania rzeczy na później (w końcu nigdy nie byłam gotowa!). Po latach zmądrzałam, ale nie było to proste pozbyć się tej społecznej zarazy (perfekcjonizmu). Już nie ma jednego modelu, do którego możemy się porównywać. Są dwa, skrajne wzorce – perfekcyjna i chujowa. Dzięki dwóm ekstremom można odnaleźć równowagę. Możesz być perfekcyjna w pracy, a chujowa w kuchni. Możesz spać do południa, ale mieć nawyk codziennych ćwiczeń. Możesz grzeszyć nutellą, ale nie objadać się po dwudziestej. To jest okey. To jest do osiągnięcia.
Magdalena, brawo za koncept. Nic dodać, nic ująć. A teraz, wyzywam Ciebie, czytelniczko, SpecBabko – napisz przykłady anty perfekcjonizmu ze swojego życia 🙂 P.S. Chcesz więcej super tekstów? Zapisz się na newsletter, będziemy przesyłać regularnie informacje o tym, co się u nas dzieje 😉 Do napisania! Klaudia