01/11/2016

SpecBabko, bądź głodna! Bardzo!

Maria Urbanek
Zapisz się na newsletter i otrzymuj specnewsy

“Stay hungry, stay foolish” powiedział kiedyś Steve Jobs w jednym ze swoich przemówień. Odniesiono się już do tego cytatu wielokrotnie, próbując przekazać ideę idącą za tymi słowami, czyli chciej ciągle więcej, ucz się, dziw się, zdobywaj świat i chwałę itd. itp. Od czasu do czasu w poszukiwaniu motywacji robimy sobie tour po motywacyjnych cytatach, trafiamy na jakąś miłą grafikę z tymi słowami i w naszych głowach zapala się magiczne światełko  – “O wow, racja, właśnie tak zrobię! Świat daje mi tyle możliwości, wszystko jest przede mną… Będę bardzo hungry i jeszcze bardziej foolish, więc osiągnę xyz”. Dwa dni później:  “Muszę… Nie mogę… Nie mam czasu”, “Chcę schować się pod kołderkę” albo bardziej dosadnie “Nie robię – p******ę”. Tak się kończy kariera wielu cytatów motywacyjnych. Ale z tym jednym warto zostać na dłużej. Tylko należy na niego spojrzeć trochę z innej perspektywy. Z perspektywy… żołądka! Najpierw jednak wyobraźmy sobie nasz cel, jakieś pragnienie, coś, co nam (aktualnie) nie idzie: chcę schudnąć, zmienić pracę, nauczyć się języka, założyć firmę, zmienić coś w swoim życiu, znaleźć pasję. Macie to przed oczami? Z jakiegoś powodu te myśli są wciąż w sferze “chciałabym”, a nie “robię to”. Dlaczego nam nie idzie? Zostawię Klaudii rozjaśnianie nam psychologicznych i społecznych źródeł leżących u podnóży antyzrobizmu. Powiem tylko tyle: nie wychodzi nam, bo na ogół nic w tym kierunku nie robimy. 😉 Wystarczyłoby gdybyśmy codziennie poświęciły na nasz cel 15 minut, żeby coś zmieniło się na lepsze. Ale to 15 minut to taki magiczny twór, o którym wszyscy rozmawiają, a nikt nigdy go nie widział na oczy – najbardziej trudne do uchwycenia 15 minut w czasoprzestrzeni. Znajdujemy sobie  powody, wymówki i zabijamy nimi nasze szanse. Kilka klasyków poniżej:

Możecie dorzucić swoje ulubione. I tu wkracza Steve. Wyobraźcie sobie teraz, że jesteście głodne. Tak po prostu. Może akurat jesteście;)? Cały dzień nie zdążyłyście złapać niczego do jedzenia, wchodzicie do domu i co robicie? Nie wiem jak Wy, ale ja znajduję lodówkę. I zaspokajam swoją fizjologiczną potrzebę. Potrzebę, która decyduje o moim przetrwaniu. Ba, o przetrwaniu gatunku! Abstrahując od sytuacji dotyczących zaburzeń żywienia, związanych z różnego rodzaju chorobami bądź sytuacji patologicznych, jedzenie jest nieodłącznym codziennym elementem naszego życia. Jemy zaraz po przebudzeniu, albo trochę później, dostosowując posiłki do naszych potrzeb i trybu życia. Zdarza się nam w ramach silnej woli i walki o ładną talię nie zjeść kolacji, ale generalnie codziennie znajdujemy czas na posiłek. W domu, w restauracji, w podróży, a to kanapka przyniesiona do pracy, McRoyal w Macu, wystawna kolacja, zdrowa sałatka, czasem wstydliwie podjedzone ciasteczko, czasem pomidorowa. Jemy codziennie, nie zastanawiając się nad tym dlaczego i po co. Ale wiemy i czujemy, że tego chce nasz organizm. To jest pewien rodzaj opieki, którą dajemy naszemu ciału. Karmiąc je. Bez tego nie będziemy mieć siły i energii. Bez jedzenia nic nie zrobimy. Bez jedzenia nie przetrwamy. Nasza motywacja powinna być jak głód. De facto jest głodem. Głodem zrobienia czegoś dobrego dla siebie. Głodem spełnienia marzeń, ambicji, dążeń i wartości. Spróbujcie teraz wypowiedzieć nasze wcześniejsze wymówki w kontekście jedzenia.

🙂 Hm, te wymówki nie powstrzymają nas chyba przez zjedzeniem śniadania czy obiadu codziennie, prawda? W takim razie, dlaczego te same wymówki mają nas powstrzymywać przed karmieniem naszych pragnień? Potraktujmy nasze życie i nasze cele jak nasz żołądek. Wypełnijmy je czymś (najlepiej sensownym). Nasze “ja” tak naprawdę krzyczy, że jest głodne. Krzyczy: “Nie chcę tu być w tej głupiej pracy. Chcę wrócić do formy. Chcę stąd wyjechać.” – mówi i krzyczy, że jest głodne. I czas je nakarmić. Jak Wasz organizm przekazuje Wam informację o tym, że jesteście głodne? Mój odłącza mi sterowanie. Nie jestem w stanie myśleć, dokończyć rozmowy, dopiąć interesu z kontrahentem (udowodniono naukowo, że nie tylko ja tak mam, więc nie negocjujcie na głodniaka np. podwyżek). Więc jem, aby wrócić do normalności. Uśmiechnięta i najedzona stawić czoło wyzwaniom. Gdy nie pracujemy nad swoim rozwojem i celami, nasz organizm również daje nam znać. Chandrą, smutkiem, depresją, złością, obrażalstwem, niechęcią, czarnowidztwem. Te sygnały to głód naszego wnętrza. Idąc dalej tym tropem część z Was być może zastanawia się, czy jedzenie nie jest jednak łatwiejsze, mniej wymagające. Czy wystarczy 15 min na posiłek? Tak i nie. Zastanówcie się, jak duża cześć jedzenia jest związana z samym przygotowaniem. Trzeba iść na zakupy, pokroić składniki, przygotować posiłek. Wciąż jednak ten czas przygotowań wynagradzany jest, gdy jemy coś dobrego. Przerywamy nasze ważne zajęcia aby posilić się, ale o ile łagodniejsi, szczęśliwsi stajemy się na parę chwil po obiedzie. Nasz wewnętrzne ambicje chcą tego samego. Są gotowe kroić cebulę w oczekiwaniu na kolację. Musimy im tylko dać ku temu warunki. Wiem, że uświadomienie sobie różnych prawd to jeszcze nie cała droga do sukcesu. Mam jednak prośbę: popatrzcie dziś na książkę od niemieckiego, na artykuł, który miałyście przeczytać, na biznesplan swojej nowej firmy albo na inny niecny plan w Waszej głowie, jak na pyszne czekoladowe ciasteczko albo ruskie pierogi – co kto lubi. I bądźcie głodne 🙂 P.S. W przypadku nasilającego się głodu wiedzy koniecznie zapisz się na nasz newsletter. Gwarantujemy regularne, smaczne kąski. xoxo Maria #jestemspecbabka