Tak samo ciosają nas rodzice (jeśli wydobywają to, co najlepsze), tak samo ciosa nas miłość, bo na te 18 miesięcy, gdy w mózgu szaleje dopamina, stajemy się idealni. Ten Ktoś powoduje, że jesteśmy, także dla siebie, wyjątkowi, kochani, atrakcyjni, piękni, dobrzy, namiętni. Psychika rządzi się jednak swoimi prawami – stawia warunki. Odnajdujesz siebie tak doskonałą, ale tylko przy tej osobie. Gdy jej zabraknie, zwierciadło wyjątkowości pęka. Czy to znaczy, że przestajesz istnieć? Po ostatnim wpisie „9 zasad miłości”, dostałam od Was mnóstwo wiadomości. Każda z nich niosła w sobie historię – skrzywdzenia, rozczarowania, żalu. Poczułam, że tak wiele osób potrzebuje bycia wysłuchanym, zrozumianym. Myślałam o tym, jak dziwna potrafi być miłość. Czułam to zresztą nie raz w swoim 36-letnim życiu.
Później dzieją się rzeczy różne. Dzieją się blaski i cienie. Uśmiechy i łzy. Noce i dnie. Bliskości i rozstania. Dzieją się słowa, także niewypowiedziane. Gesty, także te niewykonane. Z czasem się uziemiamy, wchodzimy w „normalność” – w najlepszym przypadku. W najgorszym ziemia styka się z piekłem i zostawia nas w jego otchłani. W końcu w przyrodzie i życiu nic nie dzieje się bez kosztów i wszystko dąży do równowagi, choćby w paradoksalny i czasem okrutny sposób. Ktoś odchodzi, ktoś nas porzuca, ktoś wypowiada o dwa zdania za dużo. I w głowie pobrzmiewa „Jak mam żyć?”, „Kim mam być”? Każda miłość, każda nienawiść, każde porzucenie i każda przynależność w pewien sposób nas buduje. Czasem buduje poprzez odzierania z tego, czego bardzo potrzebujemy – godności i poczucia tożsamości. Czy jesteś połową jabłka, czy jego całością? Oto jest pytanie.
Tak, jak w miłości, tak podczas rozstania dzieje się przewidywalny cykl – zaprzeczanie, bunt, złość, targowanie się, depresja. A potem, cicho, powolnie, niespodziewanie przychodzi akceptacja. Zawsze, w każdym okresie naszego życia, a przede wszystkim właśnie w takich momentach, gdy zadajemy sobie pytanie „Kim jestem”, trzeba zacząć się poznawać na nowo. Z tą myślą nagrałam na swoim kanale video „5 kroków poznania siebie”, w którym znajdziesz kilka przydatnych ćwiczeń
To inni budzą w nas to, co najlepsze i to, co najgorsze. Każdy człowiek, który pojawia się zaproszony bądź nie w Twoim życiu jest Michałem Aniołem, który dłutem kształtuje Twój obraz. Niektórym na to przyzwalasz, innym nie. Czasem chcesz pozostać niewzruszona, ale czy się da? Nie w przypadku tych, którzy mają na Ciebie emocjonalny wpływ.
Rzeźbą, rzeźbiarzem i aniołem w jednym. Anioł to metafora tego, co najlepsze w nas. Bądź rzeźbiarzem.
Gdzieś na końcu każdej drogi często dochodzi się do wniosku, że nie była ona taka, jak sobie ją wymyśliliśmy wcześniej, ale i tak było warto… W końcu podczas chodzenia pojawia się więcej pomysłów niż podczas siedzenia 😉 Wszelkie pomysły można wpisać w komentarzach poniżej 🙂 Do napisania! Klaudia