Nic tu nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe, za to jest życiowe. Przedmioty czasem ożywają i stają się cenniejsze niż ludzie, ludzie uaktywniają ukryte moce – tworzenia lub niszczenia. Świat jest grejpfrutowy, ni słodki, ni gorzki, trochę cierpki.
W telewizji zaczęto ostatnio prowadzić debatę na temat legalności nowo otwartych sklepów, sprzedających balony i parasole. Kontrowersje nie dotyczyły samych produktów,ale ich właściwości. Parasole po otwarciu dawały swoim właścicielom spokój myśli, chroniły przed napadami lęków, poczucia winy i utratą poczucia swojej wartości. Balony natomiast, unosiły swojego posiadacza w przestrzeń nowych możliwości, gwarantowały szerszą perspektywę i dawały poczucie wolności i zaradności. Oceniono, że wymyślona technologia zagraża systemowi politycznemu, bowiem człowiek bezpieczny i wolny, a tym samym szczęśliwy nie da się usidlić politycznej propagandzie. Takiego człowieka nie wystraszą prognozy niskich emerytur, ani nie skuszą fikcyjne obietnice przedwyborcze. Połowa obywateli nie wychodziła z domu bez swoich parasoli i balonów. Wszyscy byli szczęśliwi, potrafili zadbać o swoje finanse i mniej chorowali. Wolny czas spędzali na powietrzu, z rodziną, podejmując przeróżne wyzwania, odpoczywając i pomagając sobie nawzajem. Nie było zawiści, bowiem parasole chroniły przed poczuciem gorszości a balony dawały wszystkim te same możliwości podróżowania w chmurach nowych przedsięwzięć. Emeryci podjęli kreatywne zajęcia, dzięki którym nadal mogli się rozwijać a do tego zarabiać. Młodzież natomiast nie musiała martwić się o brak miejsc do pracy, bo sami tworzyli te miejsca. Kobiety przestały odgrywać rolę wiecznych opiekunek, a mężczyźni mogli zrzucić maskę wojownika. Dzieci miały swoje balony, uczyły się zaradności, odpowiedzialności i zdrowej rywalizacji od najmłodszych lat. W korporacjach ustał wyścig szczurów a wszelki mobbing stał się tak odrażający, że osoby stosujące te niecne techniki od razu płonęły ze wstydu. W tych okolicznościach wszystko stanęło na głowie. Zagrożone były media, bo nie sprzedano reklam. Już nikt nie nabierał się na puste hasła „Kup X, a poczujesz się lepiej”. „Spróbuj Y, a uwierzysz w swoją wyjątkowość”. Każdy czuł się lepiej i wierzył w swoją wyjątkowość ot tak. Zagrożone były służby mundurowe, bo nikt nie potrzebował kraść, rabować, walczyć. Zagrożona była służba zdrowia. Ludzie przestali chorować na raka, bo znacznie spadł poziom stresów i lęków. Terapeuci i coache pootwierali warsztaty napraw balonów i parasoli, bo już nie było komu leczyć zranionych dusz czy podnosić stłamszonej motywacji. Zaczęły upadać wielkie korporacje z wyśrubowanym reżimem, nikt już nie chciał być traktowany jak niewolnik, nawet za przyzwoite pieniądze.
Skonfiskowano wszystkie użytkowane sprzęty, nałożono ogromne kary za używanie podróbek. Zresztą te chińskie i tak się nie nadawały, bo mechanizmy były inne i nielogiczne dla zachodniej kultury. Wywołało to protesty, ale wielkie korporacje zapłaciły wielkie pieniądze za mydlenie oczu. Ludzie, po czasie zapomnieli, jak to jest czuć się wolnym i bezpiecznym zarazem. Nie wiedzieli też, jak dawać sobie poczucie szczęścia. Nie potrafiąc poradzić sobie ze strachem, poczuciem gorszości i winy. Wrócili do starych zajęć, nawyków i strategii. Uratował się tylko jeden sklep z balonami i parasolami. Otwiera się, gdy … tutaj dokończ samodzielnie […] Klaudia